Historia Watahy

Za pradawnych dziejów ziemią władali bogowie. Zamieszkiwali najdalsze zakątki galaktyk, a chcąc utrzymywać kontakt ze swoim "ludem" objawiali się na ziemi pod postacią..., minerałów. (?!) Może brzmi to śmiesznie, banalnie i niedorzecznie, ale to prawda. Były to min. Turkus, Piryt, Andradyt, Antymonit i Dysten. Po pewnym czasie zdecydowali się przenieść na ziemię na stałe i stworzyć na niej bezpieczną przystań dla bogów. Niestety, nie byli świadomi, że tak duże stężenie mocy na ziemi może doprowadzić do rozstrojeń i w efekcie spowodować rozchwianie się czasoprzestrzeni. Skutki były opłakane, bogowie musieli powrócić do swych galaktyk, jeśli nie chcieli, by wszechświat został zdestabilizowany. Jednakże nigdy nie opuścili planety tak do końca. Ich pierworodna postać przetrwała. I były to właśnie minerały. Rozproszyły się po całej jej powierzchni, a każdy z nich stał się obiektem kultu swojego plemienia. Historia tej watahy rozpoczyna się za czasów plemienia Turkusów. Nigdy nie brakowało tam wody, ani jedzenia. Ludzie żyli se sobą w zgodzie. Plemię było w sumie takie, jak wszystkie inne. Jednak jedno je wyróżniało - posiadano w nim WILKI. Na każdą rodzinę przypadał jeden wilk. Został on przydzielany wraz z decyzją wspólnego życia i zamieszkania. nie odbywało się to jednak w przypadkowy sposób. Podczas przekroczenia progu nowego domu przez obojga ludzi, całą okolicę rozświetlał blask. Zaraz potem z lasu wyłaniał się wilk, po czym zmierzał do nowego domu. Niezwykłe, nie? Jednak bajka nie mogła trwać wiecznie. Jak dobrze wiecie, zawsze jest jakiś haczyk... Organizacja "Neralis" miała na celu uaktywnienie wszystkich boskich minerałów jednocześnie, co skutkowałoby otwarciem portalu międzygalaktycznego i jednoczesne odesłanie minerałów do uch światów. Wydaje wam się, że to jest ten haczyk? Otóż nie. Założyciele organizacji zauważyli pewne..., niewyjaśnione... zgony. Badano je przez wiele lat. Okazało się, że owe zdarzenia są skutkiem przeciążenia natężenia niektórych MINERAŁÓW w ziemi, wodzie czy też w powietrzu w suktek czego ludzkie organy mineralizowały się. Plemiona twierdziły jednak, że to święta choroba, a chory na nią dostąpił zaszczytu. Założyciele postanowili zniszczyć swój minerał. Nie było to łatwe i nie podziałało na długo. Minerał faktycznie został zniszczony, jednak jego pokłady w ziemi wytworzyły nowe skały mineralne. Ten czas wystarczył jednak założycielom na wyciągnięcie odpowiednich wniosków. Postanowiono zebrać wszystkie minerały w jednym miejscu i stworzyć tak duże natężenie, które otworzyłoby portal. Plemiona niestety nie wierzyły w wyjaśnienia i opowieści "Neralis". Po wielu latach organizacji udało się jednak przekonać kilka plemion. W tym feralnym dniu grupa dotarła do plemienia Turkusów. Po nieudanych namowach przekazania Turkusu, włamano się do świątyni i wykradziono minerał. I ten jeden minerał przeciążył stężenie wszystkich dotąd zebranych. Niebo rozjaśniało, ziemia stała się jedną wielką jasną plamą. Minerały stopiły się w jedno i utworzyły portal. "Neralis" próbowało umieścić wszystkie w portalu, jednak plemię powstrzymało grupę, a portal został zamknięty tworząc wielkie pokłady energii i powodując olbrzymi wybuch. Przetrwał tylko jeden gatunek - wilki. I  tym momencie pojawia się Mortum. Został on ocalony z plemienia Turkusów. Po wybuchu ocknął się i wydał z siebie cichy okrzyk. Zaraz, zaraz. Okrzyk?! Wilki nie potrafią mówić! W wyniku powolnego procesu zmien stężenia minerałów, pewne części mózgu zaczęły krystalizować. Mortum odnalazł Turkus i zabrał ze sobą. Postanowił zająć się tą wielką krainą powstałą w wyniku wybuchu. Zebrał wszystkie pozostałości po ludziach i urządził się na wielkiej równinie. Był jednak sam. Na całej, rozległej krainie. Jednk los się do niego uśmiechnął i przysłal do niego zrozpaczoną waderę. Była ścigana przez tajemniczą sektę, w którą została wplątana jej rodzina. Ona zdołała się wyrwać. Teraz musiała znaleźć schronienie. Mortum zapewnił je waderze na dwa lata. Po tym czasie sekta odnalazła ją. Musiała uciekać. Jednak pozostawiła po sobie dziecko. No bo nie mogło obyć się bez romansu... Załamany Mortum zajmował się dzieckiem jak najlepiej mógł. Po długich latach samotności w końcu miał towarzysza. Ale wtedy zaczął się zamartwiać, co się z stanie z Coltonem po jego śmierci... Niedługo szukał rozwiązania. W końcu po jakimś czasie na terenach zaczęły się osiadać wilki. Mortum założył watahę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz